Aneta Kopel, psycholożka: W literaturze podmiotu można znaleźć blisko 100 definicji próbujących objaśnić, czym jest poczucie własnej wartości. To oznacza, że określenie tego pojęcia jest niezwykle trudne. Dla mnie – w wielkim skrócie – jest to opinia, jaką mamy o sobie, jak się sami oceniamy i jaką wartość widzimy w sobie jako osobie. W centrum poczucia własnej wartości leżą kluczowe przekonania, jakie mamy na własny temat: dotyczy to umiejętności, kompetencji, emocji, działań i… własnego ciała.
W Polsce mamy wiele przykładów kobiet, które są uznawane za piękne – Aneta Kręglicka w 1989 r. zdobyła koronę Miss Świata, a Karolina Bielawska powtórzyła ten sukces w 2021 r. Nasze modelki pojawiają się na wybiegach u największych projektantów i biorą udział w światowych kampaniach reklamowych – by wymienić tutaj choćby Anję Rubik, Małgosię Belę, Anię Jagodzińską czy Magdę Frąckowiak – lista jest imponująca i ciągle się wydłuża! Ale nie można ograniczać się jedynie do świata mody – wystarczy wyjść na ulicę, by zobaczyć atrakcyjne, zadbane kobiety – na pierwszy rzut oka nic im nie brakuje, ale – jak wynika z badań i z mojego doświadczenia w pracy w gabinecie – mimo oczywistych, obiektywnych atutów nasze poczucie własnej wartości bardzo szwankuje.
Każdy człowiek jest wartością samą w sobie, odrębnym, niepowtarzalnym wszechświatem
Aneta Kopel
Czy Polki nie doceniają siebie i swoich możliwości. Skąd to się bierze?
Polski mają ogromne deficyty w samoakceptacji, zaufania w swoje możliwości. Wynika to głównie z doświadczeń w wieku rozwojowym. Jeśli byliśmy ośmieszani, poniżani, negatywnie oceniani oraz porzucani lub pozbawiani miłości przez rodziców, rówieśników, rodzeństwo czy inne ważne dla nas osoby, to prawdopodobnie wykształciliśmy odnoszące się do tych doświadczeń negatywne przekonanie o sobie. Dlatego pierwszym krokiem do budowania poczucia własnej wartości jest świadomość, że każdy człowiek jest wartością samą w sobie, odrębnym, niepowtarzalnym wszechświatem.
Spełniamy się w różnych sferach – zawodowej, rodzinnej, osobistej, a czasami we wszystkich na raz. Dlaczego tak bardzo uzależniamy poczucie własnej wartość od sukcesów życiowych?
To, jak siebie postrzegamy, w dużej mierze jest wynikiem m.in. tego, jak zwracali się do nas rodzice, tego, co do nas mówili. Jeśli rodzice lub opiekunowie nas kochali, cenili, szanowali i uznawali to, z dużym prawdopodobieństwem, będziemy mieli "zdrowe" poczucie własnej wartości. Jeżeli nas krytykowali, niekorzystnie oceniali, porównywali, odrzucali lub byli nadmiernie wymagający, to nasze myślenie o sobie będzie nadmiernie krytyczne.
Nierzadko poczucie własnej wartości definiujemy poprzez swoje sukcesy. Być może jako dzieci próbowaliśmy zdobyć miłość i uwagę opiekunów poprzez własne osiągnięcia. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że w okresie rozwojowym dostawaliśmy miłość warunkową. Rodzice dostrzegali nas, chwalili i poświęcali nam uwagę tylko wtedy, gdy osiągaliśmy jakieś sukcesy: dostaliśmy dobrą ocenę, wygraliśmy konkurs czy zawody. A dzieci potrzebują przychylności, uwagi i uznania nie tylko wtedy, kiedy realizują jakieś cele. Kiedy tak się dzieje, uczą się, że są ważne tylko wtedy, kiedy spełniają oczekiwania rodziców bądź innych ważnych dla nich osób.
Czy taki schemat bierzemy ze sobą w dorosłość?
Jesteśmy wychowywani w przeświadczeniu, że najwyższą wartością jest wykształcenie, prestiżowy zawód czy wysoki status społeczny. To ma nam – teoretycznie – zapewnić szczęście i dobre życie. Staramy się sprostać oczekiwaniom i marzeniom naszym rodziców i jesteśmy gotowi zapłacić bardzo wysoką cenę za to, by choć trochę poczuć się lepiej, trochę lepiej prezentować się społecznie. Pracujemy ponad siły za pochwałę. Kupujemy ponad budżet, by otrzymać komplement. Wykonujemy pracę, która nie była naszym wyborem, ale jest prestiżowa, by poczuć się lepiej.
Czy da się osiągnąć spełnienie, bazując tylko na rzeczach materialnych?
Budowanie poczucia własnej wartości na czynnikach zewnętrznych takich jak praca, wygląd fizyczny czy status społeczny może być bardzo ulotne. Niestety żaden "sukces" nie przykryje tej wielkiej dziury, jaką jest czucie się gorszym. Chociaż tak naprawdę nie ma "gorszych" ludzi, a jedynie tacy, którzy myślą o sobie gorzej. Ważne, by zdać sobie sprawę, że poczucie własnej wartości nie opiera się na obiektywnych przesłankach, a na niezdrowych, błędnych przekonaniach na własny temat, które zostały nam włożone w głowę przez rodziców, znajomych, środowisko. Bardzo często nasz depresyjny nastrój jest wynikiem negatywnego stosunku do siebie.
Badania dowodzą, że największy kłopot mamy z akceptacją swojego ciała. Często nie lubimy swojego brzucha, talii czy bioder. Jak zmienić to nastawienie?
To prawda. Jednym z najbardziej widocznych objawów niskiej samooceny jest niezadowolenie z własnego wyglądu, niechęć do pozowania do zdjęć, unikanie sytuacji, w których należy pokazać się np. w kostiumie kąpielowym czy stroju sportowym. Zakładamy, że musimy mieć idealne ciało. Ale co oznacza ten ideał i kto go tworzy? Gwiazdy? Modelki? Influencerki z Instagrama czy TikToka? Trenerki personalne?
Każde ciało to wypadkowa wielu czynników, loterii genetycznej, a więc w tym przypadku nie możemy mówić o jednym wzorcu z Sevres! Gdy to już wiemy, warto przyjrzeć się naszemu ciału nie tylko pod kątem estetycznym: czy na przykład brzuch jest wystarczająco płaski, a piersi jędrne. Zastanówmy się – może po raz pierwszy w życiu – jakie funkcje spełnia nasze ciało, czemu służy i ile pracy dla nas wykonuje, gdzie nas prowadzi i jak daleko dzięki niemu doszliśmy. Znajdźmy dobre strony, bądźmy za nie wdzięczne i na nich się koncentrujmy.
Oczywiście takie myślenie nie oznacza, że trzeba przestać dbać o ciało, prawda?
Jeżeli nasz krytyk wewnętrzny jest z czegoś niezadowolony, trzeba wsłuchać się w jego głos i zastanowić, czy mamy realny wpływ na zmianę, czy możemy zrobić coś, by nasze ciało wyglądało lepiej, było bardziej umięśnione i "stonizowane". I jeśli mamy osiągnąć zmianę – metoda małych kroków sprawdzi się najlepiej.
Jedną z rzeczy, które dodają nam odwagi, jest outfit. W jaki sposób zmiana fryzury, dodatków czy biżuterii może wpłynąć na nas i nasze otoczenie?
Wszystko, co robimy dla siebie, ma ogromny wpływ na to, jak się czujemy. To tak naprawdę wywołuje efekt domina. Jeśli dobrze czujemy się ze sobą, jesteśmy zadowoleni z siebie, swojego wyglądu, nabieramy większej pewności siebie. Jesteśmy bardziej otwarci, skorzy do interakcji z innymi, nasze kontakty są łatwiejsze, bo jesteśmy bardziej zrelaksowani. A to wszystko przekłada się również na to, jak inni nas postrzegają i się do nas odnoszą.
Wyobraźmy sobie, że mamy na sobie proste ubranie bez szałowych deseni, do tego luksusową biżuterię premium. Co pani zdaniem komunikujemy?
Przede wszystkim to nasze ciało wiele komunikuje niewerbalnie: czy jesteśmy zadowoleni ze swojej fizyczności, czy czujemy się dobrze w naszym ciele, czy jesteśmy sprawni fizycznie, silni, czy jesteśmy pewni siebie, atrakcyjni fizycznie etc.
Jeśli chodzi o strój czy dodatki – to kolejny środek komunikacji i wyrażanie siebie. Nasz styl w oczywisty sposób wpływa na postrzeganie nas przez innych. Istnieje nawet powiedzenie "jak cię widzą, tak cię piszą". Wybierany przez nas ubiór nie tylko chroni nas przed czynnikami atmosferycznymi, ale jest przede wszystkim wskazówką, jak chcemy być "czytani" przez innych. Ubraniem wysyłamy sygnał o naszym samopoczuciu, statusie społecznym, wykształceniu lub jego braku, o zamożności, stylu życia, wartościach i upodobaniach itd.
W idealnym świecie nasza pewność siebie wynosiłaby 100 punktów na 100 i nie potrzebowałaby protezy w postaci świetnie skrojonego ubrania i nienagannego makijażu, ale tak – dobrze dobrany strój i dodatki mogą dodać nam pewności siebie.
Moda może zmieniać naszą osobowość albo się z nią zespalać?
Kiedy ubranie jest jak druga skóra, nie zastanawiamy się, czy wzory i faktury materiałów do siebie pasują, ubranie jest jedynie tłem, które podkreśla to, co chcemy nim zakomunikować. Jaki to komunikat? Jesteśmy "ogarnięte", dobrze zorganizowane, że podobnie jak nasz ubiór – nasze życie jest zrównoważone. Dodatki takie jak biżuteria, torebka czy pasek mogą nie tylko podkreślić lub zatuszować to, co chcemy. Dają też dyskretny sygnał o naszych upodobaniach estetycznych, naszym statusie społecznym i finansowym.
Czujemy się wtedy sobą? A może to tylko chwilowe przyjęcie nowej tożsamości?
To bardzo dobre pytanie! Właściwie można byłoby odpowiedzieć na nie: to zależy. Od czego? Od tego, czy jesteśmy w zgodzie ze sobą. Czy jesteśmy ubrani zgodnie ze swoim stylem i upodobaniami, czy jesteśmy przebrani za kogoś, kim nie jesteśmy. W pierwszym przypadku ubiór będzie czymś, co nam pomaga osiągnąć pewność siebie i podkreśla to, kim jesteśmy, będzie jak druga skóra. Jeśli zaś przebierzemy się za kogoś, kim nie jesteśmy – będziemy czuć się niekomfortowo, zupełnie tak, jakbyśmy na wędrówkę założyli niewygodne buty.
Warto jednak pamiętać, że są pewne sytuacje, które wymagają odpowiedniej oprawy – np. sytuacje zawodowe, oficjalne uroczystości, śluby, pogrzeby etc., w których obowiązuje pewien dress code, który należy przestrzegać.
Świat mody ewoluuje w zaskakującym tempie. Mamy modę na brak trendów i bycie sobą. To nowy sposób wyrażania siebie niewerbalnie?
Tak, to prawda: świat mody zmienia się nieustająco i trudno za nim nadążyć, chociaż powoli pojawia się nowy trend – slow fashion, który stawia na odpowiedzialną i zrównoważoną modę, tworzoną w etyczny sposób. Śmierć trendów ogłaszano już nie raz, ale ciągle odbywają się – po pandemicznej przerwie – pokazy mody, fashion weeks, na których projektanci kreują nowe trendy, które z kolei są kopiowane przez sieciówki odzieżowe i trafiają do milionów odbiorców.
Właśnie widzimy, że moda kołem się toczy: to, co było modne kilkanaście lat temu, wraca znowu do łask w nowym wydaniu – jak moda wśród nastolatków na lata 90. – ten trend aktualnie podbija nasze ulice. Jednak, jak już wspominałam, moda to niewerbalny sposób na wyrażenie siebie. Ważne, by wybierać z tych nieograniczonych możliwości to, co jest zgodne z naszym ja, tak, by wybory były spójne z nami – tylko wtedy moda będzie naszym sprzymierzeńcem – będzie dodawała nam pewności siebie!
Dziękuję za rozmowę.